Książeczki sanepidowskie - jak to w końcu jest?

Książeczki sanepidowskie - jak to w końcu jest?

Zamieszanie z książeczkami sanepidowskimi trwa co najmniej od 10 lat. To wtedy uchylono bowiem rozporządzenie, na podstawie którego były one wydawane i nigdy ponownie żaden akt prawny nie przywrócił ich do życia. Mimo tego nadal znaczna część ogłoszeń o pracę zawiera wymaganie w postaci posiadania aktualnej książeczki sanepidowskiej. Od jakiegoś czasu to oczekiwanie pracodawcy nie jest jednak zupełnie bezpodstawne, a dlaczego tak jest i skąd to wynika, postaram się wyjaśnić poniżej.

Jak zniknęły książeczki sanepidowskie?

Na początek trochę historii. Wraz z uchyleniem z dniem 2 stycznia 2012 roku rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 2 lutego 2006 roku w sprawie badań do celów sanitarno-epidemiologicznych z polskiego porządku prawnego zniknęło pojęcie tzw. książeczek sanepidowskich, a właściwie książeczek badań dla celów sanitarno-epidemiologicznych.

Ustawodawca przez wiele lat obiecywał co prawda wydanie nowego rozporządzenia, co zresztą nie nastąpiło aż do dziś, niemniej już wówczas zakładano, że w nowym rozporządzeniu nie będziemy powracali do instytucji tzw. książeczek sanepidowskich.

Nowa ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi z 2009 roku zakładała natomiast, że na obowiązkowe badania sanitarno-epidemiologiczne kieruje zawsze pracodawca lub zlecający wykonanie prac, zaś orzeczenie lekarskie o zdolności do wykonywania prac, przy wykonywaniu których istnieje możliwość przeniesienia zakażenia lub choroby zakaźnej na inne osoby, choć przekazywane zawsze nie tylko zlecającemu, ale także osobie badanej, powinno zawierać nazwę podmiotu zlecającego ich wykonanie.

W związku z tymi regulacjami oraz ich dość jednoznaczną i zgodną interpretacją prawną dokonywaną przez prawników zajmujących się tą właśnie dziedziną prawa, badanie sanitarno-epidemiologiczne wykonywane być powinno zawsze przy przyjęciu do pracy do nowego pracodawcy (nawet jeżeli to wydane dla poprzedniego pracodawcy nie utraciło jeszcze swojej ważności), a nawet sytuacja, w której pracownik dysponował książeczką sanepidowską, nie zwalniała pracodawcy z obowiązku skierowania go na ponowne badania lekarskie.

Regulacja, która się nie przyjęła?

Mimo że reguły, o których wspominam powyżej, obowiązują od około 10 lat, bardzo długo i trudno przyjmowały się do świadomości osób związanych z branżą gastronomiczną.

Pracodawcy tłumaczyli, iż wysyłanie każdego nowego pracownika i zleceniobiorcy na badania przy występującej w gastronomii rotacji zatrudnienia to dla nich dodatkowy, a przede wszystkim zważywszy na fakt, iż mogli oni te badania wykonać na własny koszt i pojawić się u pracodawcy już z ważną książeczką sanepidowską, zbędny wydatek. Dlatego też wielu pracodawców nadal w ogłoszeniach o pracę wskazywało na wymóg posiadania przez kandydata do pracy aktualnej książeczki sanepidowskiej, mimo iż zgodnie z obowiązującymi przepisami sami powinni wysłać takie osoby na badania.

Pracownicy twierdzili z kolei, że posiadanie aktualnej książeczki sanepidowskiej czyni ich atrakcyjniejszymi na rynku pracy, lekarze, mimo że zgodnie z ustawą mieli wydawać wyłącznie orzeczenia lekarskie w tym zakresie, nadal wpisywali wyniki przeprowadzonych badań do książeczek sanepidowskich.

Co więcej, nawet część z kontrolerów powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych nadal oczekiwała, że pracownicy w trakcie przeprowadzanej kontroli okażą książeczki sanepidowskie.

Część branży działała zatem w oparciu o stare, nieobowiązujące już przepisy, część w oparciu o nowe reguły, w których nie było miejsca na książeczki sanepidowskie, a sytuacja taka trwała przez dobrych kilka lat.

Braki zostały w końcu dostrzeżone

Oczekiwana zmiana nadeszła dopiero wraz z początkiem 2020 roku. Weszła wówczas w życie nowelizacja ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, a wraz z nią w ustawie pojawiły dwie ważne zmiany art. 6, który dotyczy właśnie obowiązkowych badań sanitarno-epidemiologicznych.

Po pierwsze zatem w ustawie wprost wskazano, iż obowiązkowym badaniom sanitarno-epidemiologicznym podlegają osoby podejmujące lub wykonujące prace, przy wykonywaniu których istnieje możliwość przeniesienia zakażenia lub choroby zakaźnej na inne osoby, ale tylko takie, które nie posiadają aktualnego orzeczenia lekarskiego o zdolności do wykonywania tychże prac. Tym samym, jeżeli zamierzasz zatrudnić pracownika lub powierzyć prace zleceniobiorcy, który posiada aktualne orzeczenie do celów sanitarno-epidemiologicznych, nie musisz kierować go ponownie na te badania.

Po drugie, ustawa przewiduje także możliwość, aby badania do celów sanitarno-epidemiologicznych zostały wykonane z inicjatywy i na wniosek samego pracownika bądź zleceniobiorcy, którzy poszukują dopiero zatrudnienia. Taka osoba, chcąc poddać się badaniu na swój własny wniosek, powinna jedynie wskazać, jakiego rodzaju prac ma dotyczyć badanie sanitarno-epidemiologiczne i wydawane na jego podstawie orzeczenie lekarskie dla celów sanitarno-epidemiologicznych, tak aby było ono adekwatne do rodzaju pracy, którą zamierza podjąć.

Tym samym wydaje się, że ustawodawca naprawił najważniejsze istniejące braki w przepisach regulujących obowiązek poddawania pracowników i zleceniobiorców badaniom sanitarno-epidemiologicznym, a tym samym zlikwidował istniejące w tym zakresie absurdy. Rzeczywiście, nie wydawało się bowiem, aby jakiekolwiek uzasadnienie miał obowiązek kierowania nowo przyjmowanego pracownika na ponowne badania lekarskie, skoro te poprzednie, czasem wykonane w bardzo krótkim odstępie czasu, nadal pozostają aktualne. Podobnie sytuacja, w której badania wykonane przez pracownika czy też, a może zwłaszcza, zleceniobiorcę (który co do zasady może współpracować z kilkoma podmiotami równocześnie) na własną rękę nie mogły zastępować badań, na które zobowiązany był skierować ich nowy pracodawca bądź zleceniodawca.

Zmiana, która przeszła niezauważona?

Być może czytając ten artykuł jesteś zdziwiony, że pod koniec 2022 roku piszę o nowelizacji, która obowiązuje od początku 2020 roku. Wcale się temu nie dziwię.

Całkiem niedawno w trakcie konsultacji z kilkoma klientami odkryłam jednak, że mimo ich obowiązywania już od dłuższego czasu, wprowadzone zmiany nie odbiły się głośnym echem w świecie gastronomii. Rzeczywiście, na przełomie 2019 i 2020 roku zajmowaliśmy się raczej BDO oraz obowiązkową wymianą kas fiskalnych, aniżeli zmianami dotyczącymi badań sanitarno-epidemiologicznych. Krótko potem wybuchła zaś epidemia koronawirusa COVID-19, która nie tylko sparaliżowana działalność branży na dłuższy czas, ale wymusiła czasowe wprowadzenie przepisów szczególnych, zupełnie odmiennie regulujących kwestię badań do celów sanitarno-epidemiologicznych.

Skoro zrobiło się jednak trochę spokojniej, chyba wreszcie czas, aby przypomnieć, że takie zmiany miały miejsce i trochę uprościły proces uzyskiwania przez osoby pracujące w gastronomii orzeczeń do celów sanitarno-epidemiologicznych.

autor: Marta Kosecka, adwokat, właścicielka Kancelarii Adwokackiej w Gdyni, autorka bloga przepisnagastronomie.pl