Lato w Polsce - turystyczny boom
Specyficzny czas, w jakim przychodzi nam spędzać bieżące wakacje, dla branży gastronomicznej oraz hotelarskiej jest ogromną szansą. Polacy stawiają bowiem na turystykę krajową i zamiast wyjechać za granicę, decydują się lepiej poznać to, co do zaoferowania ma ojczyzna.
Inaczej niż zawsze
Tegoroczne lato z pewnością jest inne niż wszystkie. Kto jeszcze rok temu pomyślałby, że dosięgnie nas pandemia wirusa, która zmieniła postrzeganie świata i wpłynęła na gospodarkę wszystkich państw. Coś, co dla przeciętnego Kowalskiego wydawało się niewyobrażalne nastąpiło i nie da się tego cofnąć. Jednak czy jest to powód, by się zatrzymać? Wręcz przeciwnie - należy iść naprzód i przystosować się do panującej teraźniejszości. To jedno z zadań, które stanęło przez branżą HoReCa. Początkowe ograniczenie działalności lokali gastronomicznych - do wydawania posiłków na wynos bądź z dostawą pod podany adres - oraz zamknięcie hoteli to już przeszłość. Polacy w tym czasie zatęsknili za atmosferą restauracji i zaraz po zniesieniu ograniczeń dotyczących liczby gości w lokalu, tłumnie ruszyli do punktów gastronomicznych w całej Polsce.
- Nie zawiedli nas stali goście - zauważa Dominik Karpik, szef kuchni w restauracji Correze w Gdańsku. - Co mile zaskoczyło, to pojawienie się dużo nowych spragnionych wyjścia poza cztery ściany gości, chętnych na wypicie lampki wina oraz zjedzenia dobrej kolacji. To wszystko pokazało bardzo optymistyczny początek tego, że ludzie chcą wrócić do normalności. Po tygodniu i kolejnych zmianach przez rząd ludzie pokazali, że chcą już żyć normalnie, pojawiło się więcej ludzi spacerujących po mieście i wiązało to się z tym, że w pewnym momencie goście chcąc zjeść obiad czy kolację musieli czekać na wolny stolik. Większy ruch pojawiał się w weekendy - przychodziły głównie rodziny z dziećmi. Długi weekend czerwcowy ożywił całkowicie każdą restaurację i pokazał, że goście chcą wrócić do normalności i żyć tak jak to było przed pandemią. Teraz taką wisienką na torcie byłoby zobaczenie na ulicach turystów, co pokaże, że już jest normalnie. Parząc na to, jak branża wygląda miesiąc po otwarciu, mogę tylko powiedzieć, że polskie morze będzie mocno oblegane, ale drodzy turyści pamiętajcie, że przejeżdżacie przez piękne miasta, w których też warto robić sobie przerwę na dobre jedzenie.
Tegoroczne wakacje zapowiadają się bardzo korzystnie dla branży. Będą one inne niż zawsze, bo przeżywane w trakcie pandemii, ale także inne, bo w Polsce. Zagraniczne wyjazdy to zdecydowanie nie najpopularniejsze kierunki wybierane przez Polaków w tym roku. Większość naszych rodaków obecne lato postanawia spędzić w obrębie granic, pięknej i często niedocenianej Polski. Co za tym idzie - hotele muszą spodziewać się oblężenia, a lokale gastronomiczne kolejek głodnych wczasowiczów, pragnących spróbować pysznej - i nieraz lepszej niż zagraniczne - kuchni.
Normalność puka do drzwi
Testem dla wielu lokali okazał się długi czerwcowy weekend obejmujący święto Bożego Ciała. Pogoda dopisała, a stęsknieni wyjazdów polscy turyści wyruszyli w różne kierunki na mapie Polski.
- Długi weekend czerwcowy pokazał, że Polacy zatęsknili za wyjazdami, zapominając jednak i często lekceważąc fakt, że pandemia koronawirusa jeszcze nie minęła - zauważa Andrzej Jakomulski, szef kuchni restauracji Sublima w Kołobrzegu. - Natomiast restauracje i hotele są bardzo dobrze przygotowane na przyjęcie turystów. Przestrzegają zasad i obostrzeń jakie należało spełnić. Weekend Bożego Ciała pokazał nam że branża hotelarska może z optymizmem spoglądać na nadchodzący sezon turystyczny nad morzem. Polacy zatęsknili spotkaniami towarzyskimi i dobrym jedzeniem. To dobra prognoza na przyszłość.
Branża HoReCa na przykładzie własnych doświadczeniach przekonała się, jak trudnym okresem był czas wybuchu pandemii koronawirusa. Jednak skoro Polacy lgną do restauracji, chcą wyjechać poza własne cztery ściany, to najlepszy znak, że wszystko zmierza ku dobremu.
- Wróciliśmy, a tak naprawdę wracamy do normalności - mówi Marcin Szwak, szef kuchni w Hotelu Grand Lubicz w Ustce. - Ja, jak i zarząd hotelu jesteśmy mile zaskoczeni zainteresowaniem wśród Polaków pobytem w naszym hotelu. Długi weekend czerwcowy pokazał, iż Polacy chcą, a wręcz są spragnieni wypoczynku nad polskim morzem. Bardzo dużo osób odwiedziło Ustkę zatrzymując się w hotelu Grand Lubicz. Długi weekend czerwcowy pozwolił nam obłożyć hotel na poziomie 73 proc. co przełożyło się na około 600 śniadań i obiadokolacji dziennie. Coraz częściej są dni, kiedy wpływa po około 120 nowych rezerwacji, mamy powody do patrzenia w przyszłość z uśmiechem i optymizmem. Jestem przekonany, że wszyscy hotelarze, którym los pracowników nie był obojętny a jakość świadczonych usług był na naprawdę dobrym poziomie poradzą sobie i przetrwają, ciesząc się coraz to większym obłożeniem swoich hoteli.
Od Morza do Podhala
Czas wakacji w 2020 roku to dla Polaków przede wszystkim okres, w którym mogą na nowo odkryć Polskę. Do tej pory pierwszym wyborem rodzimych turystów były często Grecja, Bułgaria, Turcja, Hiszpania, Tunezja czy Egipt. Czy czegoś brakuje Polsce? Piękne Morze Bałtyckie, długie plaże, mola wychodzące w głąb akwenu. Wyjątkowe góry, niezapomniane widoki, wspinaczki na szczyty i pokonywanie własnych słabości. Mnóstwo jezior oraz lasów, o których wielu z naszych rodaków nie ma nawet pojęcia, bo zamiast żeglować czy spacerować wybierali wakacje all inclusive za granicą. I oczywiście polskie miasta. Na pierwszy rzut oka przepełnione wielkomiejskim ruchem, ale ? gdy się w nie zagłębić - mające własną historię i swoisty urok. Każdą z powyższych lokalizacji łączy jedno - niesamowite zaplecze turystyczne i wypoczynkowe. To znak, że w każdym ze wspomnianych regionów nie brak hoteli, ale i znakomitych restauracji czy kawiarni oferujących wyśmienitą kuchnię. Skoro lokale są już otwarte należy korzystać z nich w całej rozpiętości. Tym bardziej, że po ich zamknięciu Polakom w dużej mierze brakowało właśnie możliwości odwiedzin punktów gastronomicznych.
- Restauracja po otwarciu od razu wypełniła się gośćmi, u których nie widać w większości zmienionego podejścia do gastronomii - mówi Mariusz Pieterwas, szef kuchni i właściciel restauracji Krew i Woda w Gdyni. - Jak dawniej mogliśmy otworzyć butelki z winem oraz serwować dania z karty. Rozmawiam z wieloma osobami i każdy w tym roku stawia na turystykę krajową, szczególnie na północy Polski. Oczywiście będą osoby, które zaplanują zagraniczne urlopy, jednak nie każdy podejmie się ryzyka. Nad Bałtykiem pojawia się pewna zmienna w postaci zakwaterowania. Turyści częściej będą decydować się na prywatne kwatery, niż na hotele. Nie wyklucza to jednak pełnego obłożenia nadmorskich punktów noclegowych. Niemniej nasuwa się pytanie o wyżywienie - i tutaj pojawia się szansa dla restauratorów. Jeżeli chodzi o zagranicznego gościa - w czerwcu już pojawiali się u mnie np. Norwedzy, więc z czasem, szczególnie teraz po otwarciu granic, możemy liczyć na napływ gościa zagranicznego.
Skoro branża HoReCa w Polsce działa już prężnie, w tym roku rodzimi turyści postawią na Polskę. Należy być przygotowanym na ich napływ tak w góry, jak i nad morze. Mazury nie zostaną w tyle, a duże miasta pokroju Warszawy, Krakowa, Łodzi czy Poznania muszą otworzyć swoje ramiona przed licznymi przyjezdnymi. Restauracje działające w całym kraju stają więc przed trudnym, ale przyjemnym do wykonania zadaniem - takiego skomponowania menu, by było ono zarazem atrakcyjne, ale i smaczne. Przed obsługą lokali dużo pracy, bo gości na pewno nie zabraknie. Hotele muszą przygotować się na wiele osób szukających noclegów, ale nie mogą zapomnieć o interesującej ofercie gastronomicznej. Co to oznacza dla branży? Latem 2020 roku niedoceniana turystyka krajowa sprawi, że będziemy mieli do czynienia z wakacyjnym boomem.
autor: Łukasz Nowak