ZAIKS i STOART - uprawnienia i kontrole

ZAIKS i STOART - uprawnienia i kontrole

W poprzednim numerze naszego magazynu miałeś okazję dowiedzieć się więcej na temat konieczności uiszczania opłat na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w przypadku odtwarzania muzyki w Twojej restauracji. Dziś proponuję pójść o krok dalej. A więc zastanowić się, jakie właściwie uprawnienia ma ZAIKS i STOART. Oraz czy prawdziwe są coraz częściej podnoszone głosy, że obydwie te organizacje w ogóle nie posiadają uprawnień kontrolnych. Czy zatem ZAIKS i STOART mogą żądać od Ciebie albo Twoich pracowników udzielenia informacji bądź przedstawienia dokumentów, czy też przychodząc z wizytą do Twojej restauracji, mogą co najwyżej zamówić coś pysznego z oferowanego przeze Ciebie menu? 

OZZ jako prywatne stowarzyszenia

Prawdą jest, że organizacje zbiorowego zarządzenia prawami autorskimi (dalej ponownie nazwijmy ich skrótowo OZZ), a wśród nich te dwie najbardziej znane - ZAIKS i STOART - nie są organami państwa, ale prywatnymi stowarzyszeniami powołanymi do ochrony interesów twórców muzyki. Dlatego też nie mają one uprawnień ściśle kontrolnych - wizytacja kontrolera ZAIKS-u czy STOART-u to nie kontrola PiH-u, urzędu skarbowego czy sanepidu.

Niemniej jednak ich kontrolerzy - bo tak zwyczajowo zdarza się nam jednak mimo wszystko nazywać odwiedzających restauracje przedstawicieli tych organizacji, mimo iż oni sami często tytułują się jako pełnomocnicy ds. umów z użytkownikami publicznych odtworzeń praw pokrewnych lub inspektorami terenowymi - mają prawo odwiedzać pewne miejsca po to, aby stwierdzić, czy nie są tam łamane prawa twórców.

W jaki bowiem inny sposób mogliby sprawdzić, czy tak się nie dzieje, aniżeli poprzez odwiedzanie konkretnych restauracji i zbieranie ewentualnych dowodów na to, że prawa twórców mogą być łamane? Gdybyśmy odmówili im takiego prawa, musielibyśmy uznać, iż OZZ albo rzeczywiście w ogóle nie mają uprawnień kontrolnych i mają czekać, aż podmiot korzystający z utworów podlegających ochronie zgłosi się do nich sam, albo też korzystając z tzw. roszczenia informacyjnego, o którym szerzej napiszę poniżej, powinni zwracać się do każdej po kolei restauracji, niezależnie od tego, czy odtwarza ona utwory podlegające ewentualnej ochronie, czy też nie. Nie trudno sobie wyobrazić, jakie to budziłoby protesty wśród właścicieli restauracji.   

Inną kwestią jest oczywiście to, iż Ty sam czy Twój pracownik rzeczywiście nie macie obowiązku odpowiadania na pytania kontrolera ZAIKS-u czy STOART-u, zwłaszcza na gorąco, w trakcie niespodziewanej wizyty kontrolera. Masz prawo, aby odnieść się do tej kwestii na spokojnie, na piśmie, z pomocą swojego prawnika. Stąd na pewno zła jest presja wywierana czasem przez kontrolerów ZAIKS-u czy STOART-u. O ile bowiem taki kontroler ma prawo stwierdzić ewentualne naruszenia oraz pozostawić protokół wzywający do zawarcia stosownej umowy licencyjnej, to tak naprawdę dopiero wówczas rusza sprawa ustalenia, czy istnieje w ogóle po Twojej stronie obowiązek zawarcia takiej umowy licencyjnej, czy też nie. A ustalenia tego kontrolera na miejscu, nawet gdyby mówił inaczej, na pewno nie kończą sprawy.

Po pierwsze rozmowa

Tak się jednak składa, że rację ma ZAIKS i STOART, iż organizacje te zostały wyposażone w odpowiednie instrumenty prawne do tego, aby domagać się udzielenia informacji oraz udostępnienia dokumentów niezbędnych do określenia wysokości dochodzonych przez nie wynagrodzeń i opłat. Uprawnienie to - tzw. roszczenie informacyjne OZZ - wynika bezpośrednio z art. 48 ustawy z dnia 15 czerwca 2018 roku o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi i przysługuje OZZ niezależnie od tego, czy adresata roszczenia łączy umowa z daną OZZ.

Dlatego też nie jest tak, jak przekonują niektórzy, iż możemy całkowicie ignorować odwiedzających nas albo zwracających się do nas pisemnie kontrolerów, inspektorów czy pełnomocników OZZ.

Co ciekawe, już w uzasadnieniu do projektu ww. ustawy wskazano, iż roszczenie informacyjne wynikające z art. 48 to jeden z podstawowych instrumentów umożliwiających organizacjom zbiorowego zarządzania - w sytuacji sporu z użytkownikiem - realizację ich zadań, zwłaszcza w zakresie poboru wynagrodzeń i opłat.

Skoro zatem instrument ten powinien być używany dopiero w trakcie sporu, uzasadnionym, logicznym i oczywistym wydaje się, że OZZ może, a nawet powinno w pierwszej kolejności, próbować wyjaśniać kwestię konieczności zawarcia umowy licencyjnej w bezpośredniej rozmowie, w momencie stwierdzenia, iż mogło dojść do naruszenia praw twórców.

Roszczenie informacyjne OZZ

Wiemy już, że OZZ mogą do nas wpaść z wizytą, ale nie mogą nas straszyć, grozić nam, żądać podpisywania czegokolwiek na gorąco i bez zastanowienia. Przeciwnicy odpłatności wobec OZZ idą jednak dalej i kwestionują również uprawnienie informacyjne OZZ. Twierdzą oni, iż OZZ mogą je wykorzystywać jedynie w stosunku do podmiotów, z którymi zawarły umowę, a aby skierować sprawę na drogę sądową, musiałyby mieć jakieś znaczące dowody, by sąd w ogóle zajął się tą sprawą.

Tak jednak nie jest. Zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem sądów oraz poglądami doktryny, adresatem roszczenia OZZ - najpierw w postaci pisemnego wezwania, a następie także roszczenia dochodzonego przed sądem - może być bowiem każdy kto posiada niezbędną informację lub dokument, w tym potencjalny naruszyciel prawa autorskiego lub prawa pokrewnego, albo podmiot obowiązany do zapłaty wynagrodzenia lub opłaty. Nie ma przy tym obowiązku wykazania już na etapie kierowania sprawy do sądu dopuszczenia się naruszenia praw autorskich lub korzystania bez wymaganej umowy licencyjnej z utworów, z którym łączy się uprawnienie do wynagrodzenia, ani nawet uprawdopodobnienia tego faktu.

Stąd też niewątpliwie, jeżeli OZZ wykaże się odpowiednią determinacją, a Ty z kolei wykażesz się wobec nich zupełną ignorancją - nie będziesz chciał rozmawiać z ich przedstawicielami w trakcie ich wizyty w Twojej restauracji, nie ustosunkujesz się do protokołu, który prawdopodobnie pozostawią po takiej wizycie, ani też nie odpowiesz na skierowane do Ciebie pisemne wezwanie do udzielenia stosownych informacji i udostępnienia dokumentów, istnieje możliwość skierowania przez OZZ swojego roszczenia do sądu.

Podsumowując niejako obydwa wpisy, ponownie napiszę, iż zdecydowanie nie zawsze restaurator zobowiązany będzie do uiszczania wynagrodzenia na rzecz OZZ. Przeciwnie, sytuacja każdego przedsiębiorcy z pewnością wymaga osobnej, indywidualnej oceny.

Z pewnością również rzeczywiście kontrola ZAIKS-u czy STOART-u to nie taka sama kontrola, co kontrola ze strony sanepidu czy ZUS-u. OZZ faktycznie brakuje wielu instrumentów prawnych, w które wyposażone są państwowe organy kontroli. Prawdą jest również, iż OZZ nie ma prawa straszyć, grozić, żądać podpisania określonych dokumentów w trakcie wizyty w Twojej restauracji.

Niemniej jednak nie oznacza to, że OZZ całkowicie zostały pozbawione instrumentów prawnych mogących chronić ich interesy. Dlatego też wydaje się, że w przypadku wizyty kontrolera i pozostawienia przez niego protokołu albo otrzymania pisemnego wezwania decyzja o tym czy udawać, że takiej wizyty albo wezwania nie było, czy też ustosunkować się do twierdzeń OZZ, powinna uwzględniać ewentualną możliwość dalszego kontynuowania tego sporu przed sądem.

autor: Marta Kosecka, adwokat, właścicielka Kancelarii Adwokackiej w Gdyni, autorka bloga przepisnagastronomie.pl